Portale społecznościowe to obecnie jedno z najpotężniejszych mediów. Niemal wszyscy chętnie z nich korzystają, udostępniając coraz więcej informacji o sobie, dzieląc się przeżyciami i wspomnieniami. Często więc, wchodząc na Facebooka, widzimy zdjęcia naszych znajomych przebywających właśnie na egzotycznych wakacjach, bądź gratulujemy im znalezienia nowej pracy. Jednak są sytuacje, w których udostępnianie takich informacji może doprowadzić do prawdziwych problemów.
Zwolnienie lekarskie i wakacje
Praktyką niektórych pracowników jest korzystanie ze zwolnień lekarskich zamiast urlopów. W ich ocenie, rozwiązanie takie niesie przecież ze sobą same korzyści – nie dość, że można odpocząć, to jeszcze nie wykorzystuje się urlopu. Nie trzeba też martwić się o to, że pracodawca takiego urlopu nie udzieli (albo co gorsza z niego odwoła!) – wszak zwolnienie lekarskie to usprawiedliwiona nieobecność, a pracodawca nie ma nic do powiedzenia.
A konsekwencje? Te mogą być surowe! Posługiwanie się fałszywym zwolnieniem lekarskim przez pracownika może stanowić podstawę do rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia. Co więcej, sprawa może zakończyć się nawet postępowaniem karnym. Zgodnie z art. 273 Kodeksu karnego, kto używa dokumentu poświadczającego nieprawdę podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Jeśli pracownik podstępem wprowadzi lekarza w błąd – może dodatkowo narazić się na sankcje przewidziane w art. 272 Kodeksu karnego – karę pozbawienia wolności do lat 3.
Co ciekawe, pojawiały się nawet przypadki wystawiania fałszywych zwolnień „za odpłatą”. Zauważyć jednak trzeba, że takie działania również mogą spotkać się z reakcją organów ścigania i wszczęciem postępowania karnego przeciwko lekarzowi. Zgodnie bowiem z art. 271 Kodeksu karnego, funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Egzotyczne zdjęcia z „L4” na Facebooku
Namierzenie faktu wystawiania i korzystania z fałszywych zwolnień lekarskich jest obecnie zdecydowanie prostsze. Wynika to z faktu, że niektórzy pracownicy praktykujący opisane wcześniej rozwiązania, nie do końca opracowali plan we wszystkich jego aspektach. Zdarza się, że zdjęcia z urlopu trafiają do sieci – najczęściej właśnie na portale społecznościowe. Niekiedy sam pracownik nie jest do końca winien (bądź nawet świadom) tego typu „wpadki” – po prostu ktoś znajomy oznaczy go na zdjęciu.
Dlatego też zarówno organy ścigania, jak i Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie ukrywają, że często korzystają z informacji zawartych na portalach społecznościowych. Tego typu informacje potencjalnie mogą stanowić dowód w sprawie lub być swego rodzaju motywacją do wszczęcia postępowania karnego, bądź odmowy wypłaty zasiłku chorobowego (jeśli były podstawy do jego wypłaty).
Nie tylko zdjęcia mogą nam zaszkodzić
O tym, jak niekorzystne mogą być dla nas informacje, które znajdują się na portalach społecznościowych, może świadczyć przykład pewnej kobiety, której ZUS odmówił wypłaty zasiłku macierzyńskiego. Powodem były właśnie informacje uzyskane z profilu kobiety na Facebooku.
Kobieta ta zdobyła zatrudnienie niedługo przed wypłatą zasiłku macierzyńskiego. To wzbudziło podejrzenie urzędników ZUS, którzy wszczęli postępowanie sprawdzające. W jego toku zweryfikowali profil kobiety na Facebooku. Jak się okazało – jej nowym pracodawcą był człowiek, którego bardzo dobrze znała od dawna. Świadczyły o tym m.in. wzajemne komentarze umieszczane na profilach, jak również wspólne zdjęcia.
Te informacje sprawiły, że urzędnicy doszli do wniosku, iż umowa miała charakter pozorny i została zawarta jedynie po to, aby kobieta uzyskała prawo do zasiłku macierzyńskiego. To zaś stanowiło podstawę do odmowy jego wypłaty. Sprawa jednak ma swój dalszy ciąg, a decyzja nie jest ostateczna.
Jak widać, portale społecznościowe są świetnym źródłem informacji – zarówno o nas, jak i o naszych znajomych. Trzeba jednak pamiętać, że ze źródła tego korzystają także chętnie organy państwowe, które coraz chętniej wykorzystują je jako dowody w sprawie.
RODO czyli rozporządzenie ogólne o ochronie danych osobowych - dowiedz się więcej!