Sztuczna inteligencja coraz śmielej wkracza w kolejne aspekty naszego życia. Możemy już podróżować samochodami, które nie potrzebują kierowcy, roboty oprowadzają po muzeach, a nawet same zajmują się czystością w naszych domach, również pod naszą nieobecność. Jednak tym razem naukowcy postanowili wkroczyć w dziedzinę, gdzie wydawać by się mogło, że nie ma miejsca dla sztucznej inteligencji – prawo. Stworzyli algorytm, którego zadaniem było „wcielenie się” w rolę sędziego i przewidzenie wyroku sądu, zanim jeszcze zapadł.
iPrawnik?
Jedna z amerykańskich kancelarii - Baker & Hostetler postanowiła wykorzystać sztuczną inteligencję do roli prawnika. Chodzi o stworzony przez koncern IBM program „ROSS”. Miał on wspomóc zespół specjalizujący się w sprawach upadłościowych.
ROSS działa na superkomputerze Watson. Potrafi on czytać i rozumie język naturalny, jest w stanie samodzielnie formułować i zadawać pytania, a także przygotowywać odpowiedzi na nie. Im więcej działa, tym więcej się „uczy” i staje się coraz szybszy i sprawniejszy. Komputer może znacznie przyspieszyć pracę ludzi - wystarczy zadać mu pytanie, a odpowiedź będzie można uzyskać momentalnie. Co więcej, komputer jest w stanie przeskanować grube tomy akt, aktów prawnych i orzeczeń sądów podając gotową odpowiedź lub kilka możliwych rozwiązań.
iSędzia!
Tym razem, naukowcy postanowili pójść o krok dalej. Skoro komputer może zastąpić prawnika i udzielić odpowiedzi na pytania klienta, to dlaczego nie mógłby wydać wyroku?
Inżynierowie z University College London, University of Sheffield i University of Pennsylvania stworzyli zatem inteligentny system, którego celem było poprawne przewidzenie wyroku sądu.
Jak się okazuje, system przewidział setki wyroków sądów, zanim jeszcze skończyły się rozprawy. Póki co, komputer ma jedną specjalizację – prawa człowieka. W trakcie testów analizował 584 sprawy, które w przeszłości rozpatrywał Europejski Trybunał Praw Człowieka. System też „orzekał” jedynie co do zasady – chodziło jedynie o to, by wskazał czy sąd orzekł, że doszło bądź nie do naruszenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Trzeba przyznać, że komputer popełnił kilka błędów. Jednak z reguły wynikały one z tego, że w dwóch podobnych sprawach zapadły różne wyroki. Nie zmienia to jednak faktu, że skuteczność komputera na poziomie 79% można uznać za imponującą.
Czy prawnicy mają się czego obawiać?
Wydaje się, że póki co, nie. Pamiętać trzeba, że sprawy sądowe są bardzo zróżnicowane, a wynik każdej z nich zależy od wielu czynników i dodatkowych okoliczności. Oczywiście, orzeczenie wydane przez „komputerowego sędziego” byłoby pozbawione wszystkich czynników zewnętrznych cechujących orzeczenia wydane przez prawdziwych sędziów, a więc pewnej dozy subiektywności.
Jednak wizja przyszłości, w której maszyny osądzają działania ludzi wydaje się być nieco ponura.
Na pewno jednak warto rozwijać tego typu rozwiązania. W szczególności, kiedy pozwoli to na ułatwienie pracy i dokładniejsze oszacowanie ryzyka związanego z daną sprawą. Skorzystać będą mogli na tym zarówno prawnicy, jak i ich klienci.