Amerykańscy twórcy filmowi chcą, żeby nieautoryzowane strumieniowanie materiałów chronionych prawem autorskim było w USA przestępstwem. Teraz jest wykroczeniem
Według Directors Guild of America DGA) oraz International Alliance of Theatrical Stage Employees IATSE) prawo nie nadąża za szybko zmieniającymi się regułami panującymi w sieci. Rozpowszechnianie materiałów w Internecie przybiera coraz więcej form i staje się coraz bardziej popularne. Aby mieć dostęp do filmu nie trzeba go już pobierać i udostępniać. Wystarczy streaming.
Strumieniowanie to nie to samo co udostępnianie
Streaming i udostępnianie różnią się nie tylko z technicznego punktu widzenia. W myśl amerykańskiego prawa, strumieniowanie to nie to samo co udostępnianie. Różnice pomiędzy tymi dwoma rodzajami „dzielenia się" materiałami najlepiej zobrazuje przykład.
Za pobieranie filmów za pośrednictwem tzw. torrentów a co za tym idzie również za udostępnianie tych filmów), w Stanach Zjednoczonych grozi wysoka kara finansowa lub nawet więzienie. Korzystanie z tego typu rozwiązań jest przestępstwem.
Tymczasem, strumieniowanie jest sklasyfikowane jako publiczne wykonanie i przesyłanie w ten sposób nieautoryzowanych treści jest jedynie wykroczeniem. To, zdaniem filmowców, sprawia że internauci coraz częściej korzystają ze streamingu. W ich opinii prawo nie nadąża za szybko rozwijającą się społecznością internetową. W konsekwencji, straty w branży filmowej są ogromne.
Powrót do przeszłości
Rozwiązanie, które postulują twórcy filmowi nie jest nowością. Już w 2011 roku filmowcy starali się przeforsować podobną regulację. Chodziło o słynne ustawy SOPA i PIPA. Wówczas społeczność internetowa zaczęła obawiać się, że udostępnianie nieautoryzowanych treści na różnego rodzaju portalach w tym YouTube) będzie przestępstwem. Doprowadziło to do sprzeciwu internautów, a w efekcie do porzucenia projektu SOPA i PIPA. Tym razem filmowcy mają nadzieję, że osiągną sukces.
Piraci – wrogowie czy sprzymierzeńcy?
Walka z piratami wydaje się być prowadzona na coraz szerszą skalę. Nie ulega wątpliwości, że osoby takie naruszają prawo. Jednak czy działalność osób udostępniających materiały chronione prawem autorskim w rzeczywistości prowadzi do strat twórców? Obie strony mają swoje argumenty, spór pozostaje nierozstrzygnięty. Producenci - pomimo nielegalnych kopii w sieci - w dalszym ciągu zarabiają miliony.
Co więcej, jak pokazuje przykład serialu „Gra o Tron", piraci nie mają negatywnego wpływu na zyski producentów. To najchętniej „piracony" serial na świecie, a mimo to jego oglądalność z roku na rok bije kolejne rekordy.