„Poznajcie nowe Reakcje” – napisał na swoim profilu Mark Zuckerberg i pokazał kolorowe, animowane ikonki, które mogą zrewolucjonizować Facebooka.
Użytkownicy Facebooka od dawna wskazywali, że sposób w jaki mogą oceniać posty nie jest dopasowany do potrzeb. Na przykład, gdy ktoś na portalu informuje o nieprzyjemnych lub tragicznych wydarzeniach, kliknięcie przycisku „Lubię to” wydaje się nie na miejscu. Jednocześnie facebookowicze potrzebowali opcji, która umożliwi szybkie wyrażenie zainteresowania postem nawet przykrym). Postulowali więc wprowadzenie przycisku „Nie lubię” „Dislike”).
Facebook postanowił przetestować nieco inną funkcjonalność – „Reakcje” na razie w Irlandii i Hiszpanii). Ma ona działać na podobnej zasadzie, jak przycisk „Lubię to”, ale tym razem do wyboru będzie osiem emotikonek, wyrażających takie odczucia jak radość, złość, smutek, zdziwienie czy zadowolenie.
Dotychczasowe ograniczenie pozwalało dość łatwo uniknąć zarzutów o naruszenie dóbr osobistych użytkownika udostępniającego daną treść. Dobra osobiste to niemajątkowe wartości, wiążące się z osobowością człowieka, powszechnie uznane w społeczeństwie. Należą do nich np. godność, dobre imię, zdrowie, swoboda sumienia, tajemnica korespondencji, wizerunek, twórczość naukowa, wynalazcza, artystyczna.
Chociaż kliknięcie „Lubię to” pod informacją o śmierci ukochanego zwierzątka mogło być odebrane dwuznacznie, klikający nie narażał się raczej na zarzut naruszenia dobrego imienia lub godności użytkownika umieszczającego taką informację. „Lajk” w świetle prawa cywilnego może być oceniany jako tzw. oświadczenie wiedzy w odróżnieniu od oświadczenia woli, czyli takiego, z którego wynikają określone prawa i obowiązki), ponieważ stanowi wyraz tego, że daną treść uznajemy za fajną oświadczamy w ten sposób, że wiemy o jakimś fakcie, a informację o nim oceniamy pozytywnie).
„Lajki” z założenia oddają jedynie pozytywne wrażenia. Tymczasem „reakcje” będą przedstawiać także negatywne odczucia, takie jak smutek czy złość. Czy jeżeli facebookowy „znajomy” poczuje się urażony tym, że pod jego zdjęciem ze słodkim pieskiem zamiast spodziewanych „lajków” i serduszek pojawiła się gniewna buźka, ma szanse na wygranie sprawy o naruszenie jego reputacji? Moim zdaniem, raczej nie. Z kilku powodów.
Przede wszystkim trzeba pamiętać o wolności wypowiedzi a „reakcję” można uznać za swoistą „wypowiedź”). Publikując daną treść w portalu społecznościowym użytkownik automatycznie godzi się na to, że jego wypowiedź, zdjęcie itp. będzie poddane ocenie, niekoniecznie pochlebnej. Jeżeli nie wyraża takiej zgody, ma możliwość zmiany ustawień prywatności. Po drugie, naruszenie dobra osobistego nie występuje wtedy, gdy wyrządzona drugiemu przykrość jest znikoma według przeciętnych ocen przyjmowanych w społeczeństwie).
Ocena, czy nastąpiło naruszenie dobra osobistego, nie może być dokonana według indywidualnej wrażliwości zainteresowanego, lecz „obiektywnej reakcji społecznej” . Taka obiektywna ocena pozwala oddalać powództwa pieniaczy, ludzi nadwrażliwych i przeczulonych na swoim punkcie. Nie można też zapominać, że opinia wygłaszana w Internecie podlega nieco łagodniejszym wymogom, niż w innych mediach.
Sądy dopuszczają w sieci dużo ostrzejszą polemikę, dużo bardziej brutalne spory słowne i krytykę – dopóki krytyka nie zawiera sformułowań uwłaczających godności, naruszających dobre imię lub cześć dyskutantów, dopóty sformułowania ocenne odnoszące się do innych użytkowników mogą być bardzo ostre. Tym bardziej wyrażanie negatywnych emocji przez kliknięcie „złej buźki” powinno być tolerowane.
Użycie negatywnych „Reakcji” może być zatem źle odebrane przez danego użytkownika, ale raczej nie narazi na konieczność zadośćuczynienia.